Archiwum luty 2019


Zielona Herbata
22 lutego 2019, 22:12

 

 

   Swoją przygodę z zieloną herbatą rozpoczęłam od tego, iż zaczęłam się interesować sekretem długowieczności Azjatek. Zastanawiało mnie to, dlaczego te kobiety wyglądają pięknie, bez względu na wiek. Wiadomo, że te które mają pieniądze przechodzą różne operacje oraz zabiegi. Generalnie Azjatycka dieta jest dość zdrowa, więc siedziałam i czytałam masę artykułów odnośnie „niestarzejących się kobiet”. Każdy Azjata czy Azjatka piją zieloną herbatę.

   Ktoś pomyśli, co ma piernik do wiatraka? Zaczyna pisać o młodym wyglądzie a zaczyna coś mówić o herbacie. Zielona herbata jest znana ze swoich właściwości. Zwiera kofeinę, więc może zastąpić nam kawę. Wiadomo kofeina pobudza, więc czujemy orzeźwienie po wypiciu herbatki.

 

   Ale co dobrego jest w naparze z liści? Otóż w wielkim skrócie :

zielona herbata ma działanie przeciwzapalne oraz przeciwnowotworowe, zawiera duże ilości polifenoli, czyli naturalnych antyoksydantów, które niszczą wolne rodniki

spowalnia procesy starzenia- dzięki niszczycielskiej mocy polifenoli

ułatwia walkę z cellulitem i wagą

zwiększa odporność organizmu

pobudza i orzeźwiając

 

   Herbatka ma jeszcze więcej właściwości, ale należy pamiętać iż zieloną herbatę nie zalewamy wrzątkiem. Aby zachowała swoje prozdrowotne właściwości odpowiednia temperatura ( w zależności od odmiany) waha się od 65 stopni do 80. Ja od wielu lat kupuję herbatę z Big Active. I to nie jest auto reklama, ale . 

Drastyczne wiadomości
18 lutego 2019, 14:31

   Coraz częściej się słyszy, o pobiciach, głodzeniu czy morderstwach małych bezbronnych i niewinnych dzieci. Jakim trzeba być potworem aby skrzywdzić bezbronne dziecko? Kiedy zaszłam w ciążę nie potrafiłam opisać swojej radości, ale i za razem strachu. Nie był to strach, że sobie nie dam rady czy coś w tym stylu, ale że coś się może stać mojemu dziecku. Kiedy moje prawie czterokilowe szczęcie przyszło na świat, towarzyszyły mi te same uczucia. Bałam się i boję o nią, kocham ją nad życie. I mimo jej płaczu nigdy w życiu bym nie potrafiła jej skrzywdzić. Nosiłam ją 9 miesięcy pod sercem. Kiedy przyszła na świat, to była najcudowniejsza chwila w naszym życiu. Wraz z narzeczonym „stworzyliśmy coś” co ma ręce i nogi.

 

   Zastanawia mnie fakt, czy ludzie już są pozbawieni człowieczeństwa? Jak dla mnie pedofile i takie matki powinni być kastrowani. Wtedy taki człowiek nie skrzywdziłby żadnego dziecka. Może za falą coraz większej przemocy wobec dzieci stoi te całe 500+? Z tych dodatków najbardziej korzysta patologia, ludzie którzy pracują nie dostaną nić bo im się nie należy. A dlaczego? Bo pracują i ich dochód przekracza tę magiczną granicę aby dostać cokolwiek na dziecko. A taka Pani X, która z mężem Y siedzą w domu, pierdzą w stołki dostaje, ponieważ ich budżet jest zerowy.

 

   Fakt dzięki 500+ niby mamy wzrost narodzin, ale też  naszła większa fala znęcania się nad tymi małymi niewinnymi istotami. My z narzeczonym dajemy radę sobie, bo musimy. Ja siedzę na macierzyńskim (później wrócę do pracy), a narzeczony chodzi do pracy. Dla nas dziecko nie było wynikiem fali 500+ tylko świadomą decyzją. Sama osobiście widziałam taką rodzinę, która żyje i utrzymuje się z 500+ i innych dodatków z gminy. Oboje siedzą w domu. Mają 5 czy 6 dzieci i co im więcej potrzeba, kasa się zgadza, Gmina też musi pomóc takim rodziną, to po co mają pracować?  

 

   Kiedy czytam artykuły, pobiła 9 miesięczne dziecko, głodziła 6 tygodniowego syna… oblewają mnie ciarki i otwiera się nóż w kieszeni.

Ciąża- zmiany w życu kobiety
15 lutego 2019, 21:47

 

   Od czterech miesięcy jestem szczęśliwą mamą. Niestety podczas ciąży bardzo dużo przytyłam. Pomijając to,że w mojej rodzinie jest tendencja do tycia w ciąży do bawiłam się cukrzycy ciążowej. Na samym początku ciąża przebiegała prawidłowo, dopiero w połowie ciąży moje ciało zaczęło puchnąć i waga wariowała. Odczuwałam bardzo dużą senność. Lekarz prowadzący mówił, że wszystko jest ok i tak ma być. Dopiero pod sam koniec ciąży kiedy już moja waga przekroczyła 109 kg okazało się, że to nie jest normalne a wszystkie anomalie jakie zachodziły zaliczały się do zatrucia ciążowego. Ponadto wód płodowych było za dużo (wielowodzie).

 

   Skóra na moim brzuchu była tak nabrzmiała, iż miałam wrażenie że zaraz mi szczeli. Nie miałam prawie czucia. Ciało było jakby obce. Dwa tygodnie przed porodem trafiłam do szpitala. Kobiety, które były przyjmowane na patologię szybko ją opuszczały. Albo Pani poszła rodzić, albo zrobili jej cesarkę, albo zwyczajnie po badaniach odesłali ją do domu. A ja niestety siedziałam i kwitłam... co trzy godziny pielęgniarki mierzyły temperaturę, ciśnienie oraz puls dziecka.

 

   Samotność mi troszkę doskwierała. Przez całą ciążę, mimo iż moja waga skakała, a ja nie jadłam jakoś więcej niż zwykle (waga przed ciążą niecałe 59 kg). Codziennie się ruszałam. Spacery, sprzątanie czy gotowanie, nie chciałam leżeć. Wiedziałam, że jak tylko się położę to zwyczajnie pójdę spać. Moje ciało było opuchnięte, cieszę się iż to było lato , a wiecie dlaczego? Moje obuwie nie mieściło mi się na nogi. Nie było mowy abym ubrała japonka, klapka czy zwykłe balerinki. Zwyczajnie chodziłam na boso, lub w dużych kroksach.

 

   Po porodzie waga spadła do 90 kg i na razie się utrzymuje. Niestety z przyczyn na razie zdrowotnych nie mogę chodzić na basen czy saunę. Mam nadzieję , że w końcu moja waga ruszy, i zacznie spadać. Ze względu na insulino-oporność (przez jajniki) oraz przez cukrzycę (która została po ciąży, a niby w ciąży było ok) idzie mi to topornie.

 

   Moje małe dziecko,jest nadzwyczajnie towarzyskie. Nie mogę zostawić małej na pół godziny na bujaku aby coś zrobić. Cały czas płacz, płacz i płacz. I nie nie nie nie.. nie była uczona na rękach noszenia. Sprzątam czy zaczynam coś pichcić jak mała śpi. Ale w ciągu dnia ma, dość krótkie drzemki pół godziny max 50 minut. W nocy też nie jest zbyt ciekawie. Mimo iż już je tylko dwa razy to potrafi się budzić co 2h i trzeba wtedy ją przytulać.

 

   Mimo tego, że moja waga jest zbyt duża, czuję się źle w swoim ciele. Każdy dzień na razie jest wyzwaniem, to cieszę się że mam moje małe szczęście. To jest cud, miłość jakiej nie potrafię opisać. Uśmiech czy próby komunikacji są dla mnie czymś w rodzaju nagrody. Ona jest moim całym światem, wygraną na loterii i sama nie wiem jak już mam to opisać. Ale każda matka wie, o czym mówię. Każdy trud znika, nie potrafię się na nią złościć, mimo iż cały czas marudzi. A to przez ząbki, a to były przez kilka dni kolki, a to po szczepieniach. Czasami krzyczy bo po prostu chce iść na ręce. Kocham ją przytulać, całować po grubiutkich policzkach. Tak naprawdę jest ciężko, opisać w słowach miłość matki do dziecka. Cieszyłam się nawet z każdej jej kupki, kiedy przez pewien czas miała malutki problem. Teraz potrafię zrozumieć, strach czy każdy lęk mojej mamy jak nie przyszłam do domu na czas, czy zbyt długo nie dawałam znaku życia. Takiej więzi, miłości nie można wyrazić, prostymi słowami. Nie ma na świecie większej miłości, niż miłość matki do swojego dziecka.